Jak prowadzi się firmowe mediacje? Mediator w procesie zarządzania konfliktem (2/2)

Jak prowadzi się firmowe mediacje? 

Mediator w procesie zarządzania konfliktem

Mediacja jako metoda zarządzania konfliktem znajduje zastosowanie w różnorodnych sytuacjach, od sporów biznesowych po kwestie osobiste. 

W poprzednim artykule poznałeś podstawy procesu mediacyjnego, w tym kluczowe etapy i przygotowania niezbędne do skutecznej mediacji. Kolejny punkt procesu to zgłębienie dynamiki pomiędzy stronami w trakcie mediacji, analiza schematów, które często się powtarzają oraz zrozumienie, jak dochodzi do zawarcia ugody i jej egzekwowania.

Dowiedz się, w jaką stronę może pójść spotkanie mediacyjne, jakie znaczenie mają zasady ustalane na początku mediacji oraz jakie mogą pojawić się wyzwania związane z egzekwowaniem uzgodnionych planów. 

Etap trzeci = sesja mediacyjna

Omówione już zostały dwa pierwsze etapy, czyli przygotowanie do procesu mediacyjnego i kontraktowanie mediacji. Pytanie, co teraz? Co dalej?

Po zakontraktowaniu mediacji ze stronami samą rozmowę można rozpocząć poprzez przytoczenie tego, w jakim miejscu się znajdujemy i co się dotychczas wydarzyło. Pomocne będzie zarysowanie kontekstu sytuacji pomiędzy stronami na bazie neutralnych faktów. W tym celu można poprosić każdą ze stron, aby przedstawiła ze swojej perspektywy, jak jej zdaniem wygląda sytuacja na ten moment. Chodzi oczywiście o konflikt żarzący się pomiędzy stronami. W razie konieczności można jeszcze raz przypomnieć przed pierwszą wypowiedzią o zasadzie właściwej motywacji, czyli o tym, żeby skupić się, na tyle ile to możliwe, na faktach, a nie na ocenach.

Każda ze stron powinna być wyposażona w notes i długopis, aby każdy na bieżąco mógł notować uwagi odnoszące się do wypowiedzi pozostałych stron. Może to ułatwić zebranie myśli i pomóc w utrzymaniu odpowiedniego kursu.

Nie jest to możliwe, aby określić, jaki scenariusz będzie miała rozmowa.

Można za to, z dużym prawdopodobieństwem założyć, że pewne wydarzenia, bądź też zjawiska będą miały miejsce i tym samym właściwie zareagować. 

Po przeprowadzeniu 1015 procesów mediacyjnych da się zauważyć pewne powtarzające się schematy czy też momenty, które należy wychwycić, albo których mediatorzy powinni się uchwycić. Z czasem przestają one zaskakiwać doświadczonego mediatora.

Po pierwsze, ktoś musi zacząć pierwszy. Może zadecydować rzut monetą albo można zadać pytanie, kto jest chętny, aby rozpocząć od swojej wypowiedzi. 

Raczej nie stanowi to problemu, ale gdyby strony okazały się nieśmiałe lub w jakikolwiek sposób zamknięte, to pomocnym okazują się pytania pomocnicze. Na przykład:

  • Od czego to wszystko się zaczęło? 
  • Co było przyczyną konfliktu? 
  • Jak się obecnie odnajdujemy w tej sytuacji?

Należy podkreślić też, na czym nam zależy jako mediatorowi inaczej mówiąc, co warto ustalić na początek, aby po pierwsze obeznać się z sytuacją, na czym obecnie stoimy, a także, aby dowiedzieć się, zgodnie z omawianym wcześniej kołem Moore’a, od czego to wszystko się zaczęło i jaka była przyczyna konfliktu.

Jeśli wiemy już, kto zacznie, uczulamy i ukierunkowujemy pozostałych na to, żeby nie przechodzić do kontrofensywy, tylko poświęcić czas na zadawanie pytań dodatkowych i zgłębić perspektywę pierwotnej wypowiedzi. To może być trudne, ale dobry kontrakt, który wcześniej zawarliśmy, jest dla tej prośby swego rodzaju fundamentem.

Im głębiej wszyscy poznają sposób myślenia o sprawie pierwszej strony, tym lepiej. Poświęćmy temu dużo uwagi i w razie czego wspierajmy tok myślenia pytaniami pomocniczymi (otwartymi), które pozwalają eksplorować wartości, zachowania, poglądy i postawy osoby bądź też strony otwierającej dyskusję.

Setki wątków, emocji, problemów…

Z dużym prawdopodobieństwem początek rozmowy potoczy się samemu, ale jednocześnie dojdzie do wysypu wielu powiązanych, a jednak różnych wątków, które mogą budzić emocje.

Możemy wykorzystać do tego tablicę i przy wszystkich świadkach zapisać na niej wszystkie pojawiające się problemy. To pomoże nam uporządkować samą rozmowę i co ważniejsze wyciągnąć wybrane wątki. Interweniujemy na tym etapie dopiero wtedy, jeśli którakolwiek ze stron chce wchodzić w szczegóły. Dobrą praktyką jest najpierw po prostu ustalić fakty, czyli to, co jest widoczne gołym okiem bez niepotrzebnej oceny. To może być trudne. W razie potrzeby musimy umieć przerwać daną wypowiedź, ale jest to ważne, ponieważ będąc mediatorem, musisz kontrolować sytuację od początku do końca. Nie chodzi o to, żeby powierzchownie skakać od tematu do tematu, ale pozbierać do kupy, co wiemy tu i teraz, a także wyczerpać temat wszystkich konfliktów i małych problemów, które dotyczą obu stron.

Następnie głos zabiera druga strona i też wszystkie wątki należy spisać na tablicy. Należy wynotować wątek po wątku, aby nie uciekł i zapewnić strony, że będziemy do tego wracać.

Oczywiście to tylko jeden z wielu sposobów, jak można zacząć negocjacje i tablica nie jest obligatoryjna, ale znacząco ułatwia wejście w całość sprawy.

Sesja mediacyjna rozkręca się na dobre

Każda ze stron przedstawiła swoją wersję stanu rzeczy, wszystko jest spisane na tablicy. I co dalej? Należy upewnić się, że strony rozumieją swoje odmienne stanowiska. Nie muszą na nic się zgadzać, jedynie upewnić się, że rozumieją. I tutaj tkwi haczyk, pewien spryt mediatora. Przeważająca część nieporozumień bierze się z tego, że strony nie rozumieją swojej perspektywy. Bywa, że samo jej poznanie przybliża do osiągnięcia konsensusu.

Jeśli czujemy potrzebę, możemy pomóc stronom doprecyzować znaczenie każdego z wątku na tablicy, czy też tego, kto i co miał na myśli.

Zapamiętaj! Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak potoczy się rozmowa, ale nawiązujemy do wspomnianych schematów. 

Jest nim to, że z pewnością mamy do czynienia ze złożoną sytuacją, co widać na tablicy, przy pomocy której rozpisaliśmy istotne wątki związane z konfliktem. Notatki można wykorzystać jako strukturę do tego, aby krok po kroku przebrnąć przez wszystko, co mamy wypisane. Po kolei i bez pośpiechu. Ułatwi nam to trzymanie wszystkiego w ryzach, do momentu, kiedy do gry wkroczą emocje, które prędzej czy później są nieuniknione. 

Emocje możemy przyjąć za pewnik i to trzeci już z kolei schemat, na który czekamy. Zapoznaj się z metodą porozumienia bez przemocy, czyli z angielskiego „Nonviolent Communication” Marshalla Rosenberga.

Warto tu zaznaczyć, że za emocjami, jakie się pojawiają w trakcie rozmowy, stoją niezaspokojone potrzeby. Tym samym niedostrzegalne wcześniej motywy, którym warto poświęcić uwagę i pomóc stronom dowiedzieć się o nich więcej. Rozmowa o emocjach to kontynuacja procesu uświadamiającego stronom, skąd wzięła się sytuacja, w jakiej obecnie się znajdują. 

Największym ryzykiem, kiedy rozmowa toczy się dookoła emocji, jest to, że wymknie się ona spod kontroli, dlatego trzeba bardzo na to uważać. W praktyce mediator musi być wyczulony na to, aby wyhamować oceny, pretensje i żale, a skoncentrować uwagę stron na zrozumieniu trudnych emocji. W dużym skrócie zależy nam na tym, aby zgłębić te emocje, a tym samym kryjące się za nimi potrzeby.

Jakie potrzeby kryją się za emocjami? Co komunikuje zraniona osoba? Jak opisuje swoje emocje czy przedstawia, to co czuje? Z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że strony uczestniczące w mediacjach nie będą potrafiły zgłębić tychże emocji bez pomocy mediatora, dlatego jego rola w trakcie takiej rozmowy jest kluczowa. Mediator ma za zadanie wyjaśnić stronom znaczenie nie tylko okoliczności faktycznych, ale również pomóc w ustaleniu własnych potrzeb, przy jednoczesnym deeskalowaniu napięcia pomiędzy stronami. W praktyce dokonuje się tego znowu poprzez pytania pogłębiające, a także poprzez ocenę, interpretację tego, co się dzieje w trakcie rozmowy. Każdorazowo sprawdzając, czy strony zgadzają się z perspektywą obiektywnego mediatora.

Trzymanie emocji na wodzy, to nic innego jak umiejętność obserwacji i oceny ludzkich charakterów, tak aby powstrzymać strony przed przekroczeniem linii, po której nie ma odwrotu. 

Czasami może się wydawać, że strony jakoś się dogadają bez naszego udziału, tyle że to dość ryzykowna i nie najlepsza strategia. W niektórych przypadkach, kiedy emocje biorą górę, to warto odczekać, odłożyć spór nawet na parę godzin czy dni, ale to nie oznacza jednocześnie, że chowanie głowy w piasek komukolwiek pomoże.

Lider powinien interweniować w każdym przypadku, kiedy dochodzi do konfliktu, nawet jeśli iskrzy w kontrolowanych warunkach. Czyli również wtedy, kiedy konflikt sam w sobie jest niezbędny i nie jest jeszcze szkodliwy dla otoczenia. Lider powinien być w stanie stanąć na wysokości zadania i udzielać wsparcia.

W przypadkach, gdy konflikt wybucha i staje się toksyczny, co może wydarzyć się w każdej chwili w komunikacji interpersonalnej i we współpracy z innymi ludźmi, to lider musi interweniować. W komunikacji to nie ogień jest niebezpieczny, a to jak posługują się nim ludzie, a więc dopóki trzymamy się zasad prowadzenia rzeczowej dyskusji, to nie powinno się stać nic złego. Nie jesteśmy w stanie ujarzmić przyczyn konfliktów za każdym razem, ale jesteśmy w stanie zapanować nad tym, jak się on rozprzestrzenia. Z toksycznym konfliktem mamy do czynienia, kiedy jedna ze stron konfliktu poprzez swoje działania, zachowania czy komunikaty doprowadziła do jego eskalacji. Punktem granicznym, kiedy konflikt staje się toksyczny, będzie sytuacja, kiedy którakolwiek ze stron czuje, że dzieje się coś niedobrego, szkodliwego dla wzajemnych relacji, co przyczyniło się do znaczącego wzrostu napięcia. Jeśli strony tracą poczucie, że są traktowane fair w dyskusji albo że nie są w stanie ze sobą rozmawiać bez emocji, to wtedy do akcji wkracza lider-strażak. 

mediator-firma

Metoda stopy w drzwiach

Ta metoda polega na tym, że dążymy do uchwycenia się czegokolwiek, co stanowi wypracowaną przez strony wartość na bazie wzajemnego porozumienia. Wypatrujemy na horyzoncie jakiekolwiek przełamania, nawet najmniejsze zaobserwowanie, że udało się coś ustalić, przekonać jedną lub drugą stronę do dowolnego konsensusu. Nie musi to być nic wielkiego, ale jeśli rozmawialiśmy o faktach, emocjach i perspektywach, to musiało pojawić się coś, co do czego wszyscy pozostają zgodni.

Sprawny mediator szybko wychwytuje w locie pole do ugody, czy też pertraktacji. Możemy śmiało założyć również to, że strony nie widzą rozwiązania, albo nie dostrzegają ukrytych możliwości stojących za tym, co mogłoby wszystkim pomóc. To dlatego jakiekolwiek uchylenie drzwi trzeba szybko wykorzystać.

Skuteczne jest budowanie atmosfery dążenia do kompromisu. Mając do dyspozycji różne pola, na których odbywa się rozmowa, możemy zaproponować sytuację win-win, w ramach której każda ze stron wyjdzie zwycięsko z czymś innym. W czasie mediacji warto też używać metafor, które ułatwiają stronom zwizualizowanie sobie jakiegoś problemu. Mediator ma za zadanie doradzać i umiejętnie wtrącać w odpowiednich momentach proponowane wnioski czy też rozwiązania. Najlepiej na bazie podsumowania tego, co widać lub zilustrowania swoich subiektywnych odczuć. 

Tracimy kontrolę!

To moment, aby zawsze i wszędzie wracać do kontraktu. Nie możemy dać się zbić z tropu, tylko zawsze odnosić się do ustalonych wcześniej zasad. Jedną z najtrudniejszych jest utrzymanie rozmowy w trybie rozmowy dorosły z dorosłym, kiedy to koncentrujemy się na rozwiązaniach. 

Rzadkie są mediacje, na których to któraś ze stron, świadomie lub nieświadomie nie próbowałaby manipulować drugą stroną, lub mediatorem, albo – co gorsza – wciągać wszystkich w gry psychologiczne prowadzące do zaostrzenia konfliktu. Manipulacje stanowią dla mediacji bardzo duże zagrożenie. Udane, mogą bardzo szybko podkopać autorytet mediatora, a także zamienić rozmowę w werbalną bitwę, w której obie strony okopują się przy swoim, przybierając postawę obronną nie do odwrócenia. Rozmowa może wymknąć się spod kontroli w każdym momencie, a to, że będą podejmowane tego typu próby mamy jak w banku.

Jeśli strony stracą zaufanie mediatora lub poczucie, że mediator wie, co robi, to całe przedsięwzięcie może łatwo zostać pogrzebane. Za każdym razem wyłapujmy natychmiast pojawiające się manipulacje, przerywajmy czyjąś wypowiedź, odwołujmy się do kontraktu i wyjaśniajmy, co właściwie się stało w danym momencie. Nie ma innej drogi. Robimy stop klatkę i omawiamy problem, najszybciej jak to możliwe, aby zapobiec eskalacji. Wszelkiego typu ataki personalne, chamskie zagrywki czy sztuczki powinny być natychmiast gaszone przez przygotowanego do tego mediatora. Nie ma możliwości, aby pozwolić na kontynuację wypowiedzi, jeśli wychwytujemy cios poniżej pasa. Reagujemy natychmiast.

fortele erystyczne
Obejrzyj odcinek dedykowany fortelom erystycznym i manipulacjom. Wiedza jaka się w nim znajduje będzie bardzo pomocna każdemu początkującemu mediatorowi czy liderowi, który chce wykorzystać omawiane metody w pracy z zespołem.

Co jeszcze może zadziać się w trakcie toczonych mediacji?

Przechodząc od jednego wątku do drugiego może dojść do zapętlenia, czyli schematu, w którym to zrobiliśmy błędne koło, a strony zaczynają mieć poczucie że cała ta rozmowa dookoła mediacji nie ma sensu, czy też prowadzi donikąd. Naturalnie, może wynikać to z tego, że ktoś przywołał drugi albo trzeci raz przykład tej samej sytuacji, a nam nie udało się dojść do konsensusu. Aby zapobiec poczuciu, że rozmowa jest bezcelowa, możemy posłużyć się prostym zabiegiem.

Najlepiej jest po prostu zaznaczyć to, że już drugi lub trzeci raz pojawiła się jakaś kwestia na stole i zapytać strony:

  • O czym to świadczy? 
  • Gdzie tkwi trudność, że krążymy dookoła danej kwestii bez konsensusu?

Trudno powiedzieć, jaka będzie reakcja, ale zazwyczaj przynosi to jakiś skutek, jeśli zaczniemy drążyć w tym, czego na pierwszy rzut oka nie widać. Technika zgłębiania, sprawdzania drugiego dna czy też odkrywania, tego, co pozostawało nieuchwytne ma szczególne znaczenie dla sukcesu naszego procesu mediacyjnego. Wszystko dlatego, że każdy poddany jest jakimś ograniczeniom. Towarzyszą nam tak zwane nierozpoznania, czyli sytuacje, kiedy nie widzimy realnych możliwości w sobie, innych osobach lub samej sytuacji. Wiele osób tkwi w swoich przekonaniach czy też uparcie podkreśla, że nic nie da się z tym zrobić, podczas gdy zmiana jest na wyciągnięcie ręki. 

To niezwykle trudne, ale poprzez zabawę czy zmianę perspektywy, pytania pogłębiające, czy wspomniane metafory możemy pomóc stronom zrozumieć więcej niż dotychczas. Nie tylko o sytuacji, ale przede wszystkim o sobie nawzajem, jakkolwiek wydaje się to irracjonalne w niesprzyjających okolicznościach.

Etap czwarty, czyli zawarcie ugody

Ugoda sama w sobie może być zawarta na papierze i podpisana przez obie strony, co jest rekomendowanym rozwiązaniem. Ewentualnie może być spisana na tablicy, do której wszyscy mają dostęp i przesłana w formie potwierdzenia drogą mailową, jeśli nie chcemy z jakiegoś powodu tworzyć zbyt formalnego pisma. Żeby w ogóle zawrzeć ugodę, potrzebne jest osiągnięcie porozumienia w sprawach istotnych dla każdej ze stron. Mogą to być zupełnie inne potrzeby czy wzajemne oczekiwania, na bazie których strony zgadzają się na ustępstwa.

Istotne jest też to, że charakter mediacji pracowniczych, wewnętrznych na potrzeby organizacji jest specyficzny z tego względu, że strony w mniejszym lub większym zakres,ie będą musiały ze sobą dalej współpracować. Chyba że konsensus jest taki, że ktoś ustąpi pola i odejdzie z firmy, bo taka sytuacja też może mieć miejsce, kiedy sprawy potoczą się nie po naszej myśli.

Naszym zadaniem jako mediatora jest wziąć pod uwagę interesy każdej ze stron, nawet jeśli któraś z nich nie miała siły już dalej walczyć o swoje. Warto stosować zasadę win-win, w której każda ze stron wygrywa. Chodzi o to, żeby każdy z mediacji wyszedł z twarzą i poczuciem dowolnej satysfakcji.

Uwaga nonsens! „Kompromis nie jest niczym dobrym, bo oznacza konieczność rezygnacji z części własnych interesów”

Osiągnięty kompromis to jeden z najlepszych scenariuszy zwieńczający proces mediacyjny. Niezwykle pomocne jest, kiedy mediator umie uchwycić i pokazać stronom, kto, gdzie i jak może ustąpić pola, aby zyskać na tym, co innego. Większość dyplomatów działa na zasadzie osiągania kompromisu dla dobra obopólnej współpracy. Najlepiej, jeśli ugoda składa się z listy warunków i zasad, jakie strony zobowiązują się wzajemnie przestrzegać. W związku z tym porozumienie może być wypracowywane stopniowo już w trakcie trzeciego etapu, kiedy prowadzone są mediacje. Im bliżej jesteśmy końca, tym bardziej jest to sygnał dla mediatora, aby domknąć proces w formie ugody.

Etap piąty (bonusowy) – mediator towarzyszem w procesie zmiany

Dodatkowy, nieoficjalny etap piąty jest mocno związany z wpływem mediatora na rozwój całej sytuacji, ponieważ wiele uzgodnień poczynionych w ramach ugody na tle mediacji po czasie się zaciera. Bywa nawet tak, że nikt nie kontroluje tego, co się dzieje po procesie mediacyjnym. Sęk w tym, żeby zawartą ugodę, na którą składają się zasady współżycia społecznego i nowe ustalenia, które pozwoliły osiągnąć porozumienie przekuć w konkretne działania rozłożone w czasie. Nie zawsze jest to możliwe, ale warto zastanowić się nad dalszymi krokami, które pozostaną namacalne i weryfikowalne w przyszłości. Tak, aby w perspektywie trzech czy sześciu miesięcy po zawarciu ugody dało się je podsumować.

Taki plan może obejmować rozwiązanie jakiś istniejących problemów, które nie są bezpośrednio zależne od stron uczestniczących w mediacjach, ale strony w sposób pośredni mają wpływ na nie w organizacji. Chodzi o to, żeby ugoda była bodźcem do przemian w organizacji i aby wykorzystać osiągnięte porozumienie jako wartość dodaną dla firmy. 

  • Co dobrego może wyniknąć z tego, że strony się dogadały? 
  • Jak mogą znowu grać do jednej bramki? 
  • W jaki sposób sobie wzajemnie pomogą, aby osiągnąć cele organizacyjne?
  • Co zmieni się dla otoczenia po zakończeniu mediacji?

Teoretycznie do odpowiedzi na te pytania mediator nie będzie już potrzebny, ale w praktyce do tego czasu zdobył już pewne zaufanie wszystkich zaangażowanych w proces mediacyjny, a więc jego wpływ jest bardziej znaczący niż wcześniej.

Wyobraź sobie, że uczestniczysz w mediacjach, kończą się, a mediator po prostu sobie znika. Czy nie byłoby miło spotkać się w tym samym gronie za 36 miesięcy, aby podsumować, co się wydarzyło po osiągnięciu porozumienia? Budujemy w ten sposób obraz, że bierzemy jako mediatorzy odpowiedzialność za swoją pracę i nie pozostawiamy strony ani firmy po wystawieniu rachunku samym sobie.

Podsumowanie

Podejście do zarządzania konfliktami w organizacjach przechodzi ewolucję, z coraz większym naciskiem na wykorzystanie mediacji jako efektywnej metody rozwiązywania sporów. Mediacje oferują platformę do otwartej dyskusji, w której mediator wspiera strony w osiągnięciu wzajemnego porozumienia. Sukces w mediacji zależy od wielu czynników, w tym od odpowiedniego przygotowania, wyboru mediatora i zaangażowania wszystkich stron.

Mediacje są cennym narzędziem w zarządzaniu konfliktami, oferującym metodę, która nie tylko rozwiązuje bieżące spory, ale także przyczynia się do budowania trwałej kultury dialogu i współpracy. Wszystkie wymienione kroki składają się na proces, który gdy jest właściwie zarządzany, może przynieść znaczące korzyści dla wszystkich zaangażowanych stron.

darmowa-konsultacja

streaming_platformy_micromanagment
Kompetencyjnie

Kompetencyjnie

Kompetencyjnie, czyli rzeczowo o umiejętnościach miękkich! Podcast związany z przywództwem, zarządzaniem, psychologią biznesu, sprzedażą czy obsługą klienta. Publikowane treści skierowane są do biznesowych praktyków, liderów, HR-owców, przedsiębiorców i branżowych ekspertów, a także wszystkich tych którzy wiedzą, że dzisiaj kompetencje to podstawa.

Sprawdź pozostałe artykuły