- 17 lutego, 2023
- Artykuły branżowe
- 9 min czytania
Lidera subiektywne spojrzenie na sprawczość w pryzmacie sportowym
Temat przywództwa jest szeroki i bardzo pojemny, a ja chciałbym zaprosić Państwa do przyjrzenia się z wielu stron aspektowi sprawczości. Czym jest i jak świadomie ją budować?
Rozpocznę od książkowej definicji sprawczości autorstwa Alberta Bandury, który mówi przede wszystkim o tym, że sprawczość to przekonanie, że mamy zdolności do zarówno projektowania, jak i zrealizowania działań prowadzących do kierowania przyszłymi wydarzeniami. Że sprawczość to ponownie przekonanie o tym, że potrafimy podjąć działania, które doprowadzą nas do określonego i zamierzonego skutku, mimo przeszkód i pokus (które na pewno się na naszej drodze pojawią).
By uzupełnić definicję mentora, przytoczę odpowiedzi o sprawczości, jakie uzyskałem pewnego razu od mojej grupy warsztatowej: czym jest sprawczość i po co nam owa sprawczość w ogóle potrzebna?
Odpowiedzieli w następujący sposób: „Sprawczość to odpowiedzialność za działanie; wpływ; działanie i dążenie do celu; możliwość decydowania o sobie samym i kierunku swoich działań; kontrola nad własnym życiem; zdolność przekuwania planów i celów na realne działania; decyzja, że „coś” robimy”.
A po co nam sprawczość? By kreować przestrzeń, która odrzuca micro-management; żeby w ogóle ten cel osiągnąć; by kształtować rzeczywistość wokół nas; by czuć się ważnym; by szybciej osiągać cele i dynamiczniej działać; by poczuć się częścią czegoś większego; by uniknąć wypalenia zawodowego; dla komfortu psychicznego; by otrzymać poczucie satysfakcji i spełnienia; by otrzymać poczucie przynależności do organizacji; by odrzucać bezradność.
Jest niesamowite usłyszeć z tak wielu perspektyw tyle ciekawych połączeń sprawczości z elementami asertywności, wraz ze stawianiem granic, kołem wpływu, szeroko rozumianym przywództwem, „górą” piramidy Maslowa, czy szeroko rozumianym poczuciem szczęścia.
Czy ludzie sprawczy to pewni siebie optymiści?
Sam Albert Bandura, ale i cała rzesza psychologów zastanawiają się nad znaczeniem słowa sprawczość i porównują ją do optymizmu i pewności siebie. Ponadto nasze korzystanie z tych określeń zaburza ich pierwotne znaczenie, a więc do nich wróćmy.
Według mojej wiedzy pewność siebie jest niedookreślona, jest wieloznaczna i nie można jej osadzić – czy pewność siebie to przekonanie, że jestem najlepszy, czy też, że dobrze wyglądam? Czy też bryluję w towarzystwie? A może mam wybujałe ego w imię przesadnej pewności siebie?
Z kolei optymizm to już na pewno pozytywne patrzenie w przyszłość, ale bez konieczności robienia czegokolwiek lub bez możliwości wpływu na nią. Optymizm jest więc… pusty. Optymizm to: „jutro na pewno będzie ładna pogoda”, „czuję, że będą łatwe pytania na teście” itd.
Sprawczość rozszerza te pojęcia o fakt, że nie tylko wierzymy i mamy przekonanie o swoich możliwościach, ale także aktywnie i czynnie doprowadzamy do ich pozytywnej realizacji.
Sprawczy ludzi są więc o wiele dalej, niż „niepoprawni optymiści”, nie tyle o to, że optymiści mogą się mylić, ale o to, że optymiści z reguły nie rozważają przeszkód i ryzyka (a więc są daleko od realizmu) i są bardziej podatni (vulnerable) na niepowodzenia całości zadań, bądź projektów wobec braku przygotowania na pokonywanie przeszkód, braku odmierzonego ciężaru i wagi
Czy ludzie sprawczy to ludzie asertywni?
Tak! Asertywni, czyli jacy? Tacy, którzy działają w imię dewizy: „Ja ok, Ty ok”. Czyli dbam o siebie, stawiam granice, ale jestem empatyczny i otwarty także na Twoje potrzeby. Nie rywalizuję, ale współpracuję i choć stawiam sobie wysoko poprzeczkę, to nie przeginam ani wobec siebie, ani wobec np. mojego zespołu.
A więc sprawczy ludzie to nie ludzie pasywni, co oczywiste. Ale także i przede wszystkim nieagresywni wyjadacze miażdżący konkurencję w stylu „I am the best, Bro!”, ani też pasywno-agresywni manipulanci i „politycy” korporacyjni, którym się udało awansować, bo dobrze zakombinowali. To nie sprawczość.
Sprawczość to transparentność, plan działania i jego realizacja z omijaniem przeszkód, ale także podnoszenie się po ciosach – tych, które przewidzieliśmy, i tych, których przewidzieć nie byliśmy w stanie, wykazując się gotowością i odpornością.
Przegrany mecz w szatni
No więc o co chodzi z tym 0:0 na początku meczu? Słyszeliście pewnie o tym, że dany zespół przegrał mecz w szatni. Co to znaczy? Wyszli na boisko pozbawieni sprawczości, czyli bez przekonania, że w czasie spotkania z drużyną przeciwną są w stanie zaprojektować akcje i je wykonać doprowadzając do wygranej, a więc w imię samospełniającej się przepowiedni zwizualizowanej ich zwieszonymi głowami dali sobie „dokopać” dużo więcej, niż zapewne na to zasługiwali.
A ile szans my przegrywamy „w szatni”? Ile kontraktów sprzedażowych, ile rekrutacji, ile szans na awans? „Ci nie kupią od nas, bo jesteśmy zbyt mali…”, „Oni pracują tylko z wielkimi partnerami”. „Coś Ty, dla mnie to za wcześnie na awans!”. „Nie no, ja nie mam szans na pewno, zobacz tych innych kandydatów, z jaką wiedzą i doświadczeniem przychodzą…”. Brzmi znajomo?
Na początku jest 0:0 to uświadomienie sobie własnej wartości, sportowa alegoria pozytywnej samoświadomości. Ona nie mówi nam, że na pewno wygramy. Ot, optymizm. Ona mówi nam, że wszystko w naszych rękach…
Składniki (utrzymania i budowania) sprawczości
Albert Bandura mówi o 4 składnikach (równocześnie) niezbędnych dla zaistnienia sprawczości:
- intencjonalności (planujemy nasz sukces, nie dzieje się on sam. To my go projektujemy i wykonujemy),
- przezorności (to ten ultrarealizm wsparty rozsądnym optymizmem),
- proaktywność (rozumiana przeze mnie jako działanie w kierunku i działanie zapobiegawcze, z gotowością na przeszkody, a nawet ciosy oraz odpornością na nie. Siła udźwigu i siła woli, by odrzucać kłody rzucane pod nogi w imię celu-gwiazdy polarnej świecącej nieustannie nad horyzontem),
- autorefleksja (moment zatrzymania niezbędny nam do sprawdzenia, czy wszystko ok, re-kalibracji metod, a może i samego celu).
A gdybyśmy zastanowili się, jakie są składniki niezbędne, by taką sprawczość wybudować i pielęgnować? Subiektywna lista (moja i uczestników moich warsztatów) jest poniżej:
- Dbaj (twórz ją i poszerzaj) o przestrzeń na podejmowanie decyzji oraz na błędy
- Wracaj do sukcesów, nawet tych małych
- Szukaj wielu rozwiązań, a potem decyduj
- Słuchaj innych, by poszerzać perspektywy i opcje do wyboru
- Dbaj o samoświadomość, by zawsze twardo stąpać po ziemi
- Buduj „gotowość na…”
- … co poskutkuje budową odwagi
- … co poskutkuje budową odporności.
- Nastaw się na rozwój (wg fixed/growth Mindsets wg Carol Dweck)
- Praktykuj nieskończone podejście (wg Simon Sinek – Infinite Leadership)
- Nie uprawiaj „jęczingu” (wg Kamili Pępiak-Kowalskiej – „Jęczing? Powiedz „DOŚĆ!” i naucz się czerpać z optymizmu)
- Schowaj ego do kieszeni
Warto pamiętać, że sprawczość to nie wygrywanie definiowane jako „nr 1”, sprawczość to droga, w której codziennie pokonujemy kolejne przeszkody lub dochodzi do wielkich minizwycięstw i w której to drodze zachowujemy tyle zasobów i woli, że starczy jej w nieskończoność.
Warto też pamiętać, że brak sprawczości kosztuje nas dużo – kosztem tego braku jest brak satysfakcji i szczęścia, brak poczucia wpływu, umniejszanie własnej wartości, a brak poczucia wpływu strąca nas w kąt narzekaczy.
Najważniejsze jednak jest to, że operując w „kole wpływu” i rozpatrując sprawczość jako poszerzanie koła „pełna kontrola” oraz poszerzanie koła „częściowy wpływ”, równie ważną jego częścią jest pierścień spraw, na które wpływu nie mamy żadnego – „brak wpływu”. Sprawczość nie jest po to, by dążyć do kontroli nad wszystkim. Sprawczość jest też o tym, by umieć świadomie odpuścić i zaakceptować coś, takim, jakie jest, a więc świadomym przekonaniem o własnych granicach i granicach naszych systemów, w których operujemy.
Piotr Jankowski
Trener szkoleń GRUPY SET/IES, Executive coach ICF ACC® oraz mentor przywództwa. Globalny lider z niemal 20-letnim doświadczeniem (obecnie COO) i konsultant biznesowy w wielu dziedzinach.